10 lipca 2019

Hafciarskie podsumowanie nr 6 - czerwiec, zakupy i organizacja mulinek


Witajcie!

Kolejny miesiąc za nami i kolejne krzyżykowe postępy też. Czy jestem zadowolona ze swoich postępów w czerwcu? I tak i nie...

Przede wszystkim jestem bardzo zadowolona, że udało mi się skończyć mój drugi domek z czterech. Tak się prezentują moje dwa domki:



Prawda, jeszcze bez backstitchu, więc trochę blado. A tak miałam w poprzednim miesiącu:


A druga połowa czerwca to prawdziwa surówka.

Zaczęłam taki malutki hafcik. Szkoda, że nie mam jak wam pokazać jak ma wyglądać skończony obrazek, ale uwierzcie, że domek, to prawie połowa całego hafciku. Tak się nad nim męczyłam przez kilka dni, a mnie ciągle te krzyżyki takie brzydkie wychodziły, takie krzywe, nierówne i wogóle fatowało mi się opornie, aż po paru dniach mnie olśniło, że prawdopodobnie ja haftuję na kanwie 18ct, a nie 16ct jak myślałam. Po sprawdzeniu okazało się, że miałam rację. Na nalepce, która widniała na kanwie było napisane 16ct, a tak naprawdę była to drobniejsza kanwa i z tego powodu krzyżykom w dwie niteczki było za ciasno. Teraz nie wiem co mam z tym zrobić, ale chyba skończę już na tej, szkoda czasu. Być może z daleka nie będzie wygładać tak brzydko:


A dalej śmiech na sali. Jednego dnia posiedziałam na sarenką, kilka następnych dni nie miałam okazji wrócić do niej, więc do ręki wpadł mi następny haft. 


  Tutaj pewnego wieczoru nakreśliłam klateczki i już miałam stawiać pierwsze krzyżyki, ale niestety obowiązki zawołałi na mnie. I tak sobie zawołałi na kilka następnych dni. A po kilku dniach lipiec nadszedł i musiałam zabrać się za inny haft.


Któregoś wieczoru dwa razy po pół godzinki udało mi się chwycić za Ufok. Wynik jednego wieczoru. Takimi krokami do końca roku musiałabym skończyć :)


I porobiłam zakupki. To były zakupy z początka czerwca, dlatego już je mam od dłuższego czasu.
1) Zestaw od producenta Janlynn kupiłam dla syna, który uwielbia piłkę nożną i powstanie poduszka. Po środku mamy zestaw składający się z wydrukowanego wzorku z dekoracyjnym piórkiem, nie ma tu nici, ani płótna. Wzorek zaprojektowany przez Veronique Enginger. A trzeci zestaw, jak widzicie, dimensions. Nie przepadam za bzem, ani kolorem fioletowym , ale te ujęcie z żółtymi ptaszkami skradło moje serce.


2) Ten zestaw też skradł moje serce i już bym chciała go otworzyć i zacząć, ale niestety musi zaczekać na lepsze czasy... Już widzę ten obraz u siebie na ścianie.


3) A tutaj moje zakupki z Wish (chiny). Bardzo udane, że tak powiem. Bardzo wygodna taśma mierząca, nożyczki i bardzo wygodny organizator nici. Widziałam go już dawno na Wish, ale przerażały mnie kolory, aż pewnego dnia zobaczyłam na youtube u jednej dziewczyny i okazało się, że w rzeczywistości jest bledniejszy niż na zdjęciu w sklepie i od razu zamówiłam go sobie. Już  z niego korzystam - mega wygodny. Polecam.


W czerwcu udało mi się uporządkować moje mulinki. Jeszcze jedna  praca, z której jestem zadowolona. 

Przedtem większą moją część mulinek przechowyłam w dwóch woreczkach, trochę na specjalnych DMC patyczkach i kilka kolorków na bobinkach. Miałam wydrukowaną listę numerków i zaznaczone ołówkiem, które kolorki posiadam. Gdy potrzebowałam któregoś numerka muliny, sprawdzałam najpierw na liście i dopiero wtedy szukałam w swoich zasobach. Jak nie znachodziłam, oznaczało to, że mulinka jest w trakcie haftowania. 




W czerwcu natomiast poukładałam je ślicznie w takie sztywne koszulki z suwakiem. Ta sztywność i grubość koszulek jest idealna - są dość sztywne, żeby moteczki leżały ślicznie jeden obok jednego i dość miękkie, żeby można było przesunać moteczek, gdy numerek nie jest dobrze widoczny bądź wkładam do środka nowe moteczki. Ogólnie wyszło mi 8 koszulek- 7 podstawowe mulinki i 1 koszulka na bobinki i dmc metalizowaną. 
Ja uwielbiam wygląd mulinki w moteczkach. I chociaż pudełko z bobinkami wygląda ładnie, nie znoszę uczucia psucia moteczka - mam wewnętrzny diskomfort rujnowania moteczka. Czy jeszcze ktoś tak ma? Dlatego przez dłuższy czas szukałam sposobu jak uporządkować moteczki, żeby było ślicznie i łatwo w szukaniu potrzebnego mi numerku. Oto taki:






Taki ekstra dodatek w czerwcu - zapadła ostateczna decyzja co do płótna dla moich koteczków :  płótno Murano 32ct w kolorze kości słoniowej (ivory) od producenta Zweigart. Ta sama co mi mąż przywiózł w maju. Na zdjęciu, ta najniższa w lewym rogu.


To aż tyle w czerwcu. Jestem bardzo zadowolona, że udało mi się skończyć mój żółty domek, uporządkować mulinki i zrobić fajne zakupki. Szkoda tylko, że domek powstaje na bardzo drobnej kanwie i przez to krzyżykom jest zbyt ciasno, że na trzy inne prace mogłam poświęcić tylko po jednym dniu na każdą, ale przecież mogłam wogóle nie zacząć je, więc nie ma co narzekać. 


Pozdrawiam wszystkie i życzę duuużo krzyżyków!
Agneta 


2 komentarze:

  1. Fajny post-) lubie czytac o 'rekodzielczym' zyciu-) pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje mulinki wyglądają bardzo fajnie w tych woreczkach, to ja wolę jednak muliny na bobinkach, choć trochę większych. Ale podoba mi się Twój sposób ze spisem tych co masz, muszę spróbować u siebie. zakupy świetne, a z hafty powoli wykończysz:-)
    Pozdrawiam cieplutko:-)

    OdpowiedzUsuń

May thanks for all comments!!!