02 listopada 2021

Powrót do haftu

 Witajcie!

Miesiąc temu, 2 października, wzięłam haft do ręki po (aż)półtora roku przerwy. 

Mój wybór padł na sowę od Lanarte. Dlaczego? Bo najbliżej był, na wyciągnięcie ręki, a ja miałam nastrój po prostu wziąść haft do ręki i haftować. 



Tyle obrazu powstało w ciągu jednego miesiąca.Jestem zadowolona z siebie. Jak dla mnie to sporo. 

Wiecie, że przełapałam siebie na myśli, że dojrzałam do haftu. Może nie tyle do haftu, ile dojrzałam wewnętrznie jako osoba. Bo ja zawsze po tygodniu nad jednym haftem, myślałam już o zabraniu się do następnego. Mając kilka haftów zaczętych, zaczynałam następny i następny.  Do tego łaziłam w necie i już planowałam sobie nowe zakupy. I było takie błędne koło. Sporo haftów zaczętych,  sporo na liście oczekiwań, sporo w szafie na lepsze czasy. Ciągła pogoń, a czasu brak. Tak jak większość ma. A tu. Usiadłam sobie i co kilka dni wieczorami dłubam i dłubam. Byłoby fajnie tak sobie dłubać i wydłubać go przed Nowym Rokiem, ale żadnych dużych planów nie robię. Żadnej presji. 


To tyle na dzisiaj. 

Do usłyszenia za miesiąc 

Agneta