31 maja 2015

W toku czytania...

Postanowiłam, że pod koniec każdego miesiąca, będę ujawniała tytuły książek, które przeczytałam lub które są w toku czytania. Nie będę pisała recenzji książek, bo blog nie jest o tym, a po drugie nie czuję się w tym mocna. Myślę, że wolę czytać niż pisać o książkach :) . Będę, raczej podawała kilka zdań od siebie i tyle. Głębsze recenzje znajdziecie w internecie i zdecydujecie się na czytanie bądz nie, tej lub owej pozycji.

Dzisiaj mamy ostatni dzień maja, więc do roboty!

Teraz jestem w toku czytania książki: "U progu szczęścia" autorstwa Aidan Donnelley Rowley.  
Przebrnęłam przez 100 stronic i nie jestem pewna, czy to właśnie ta książka, której chcę poświęcić więcej czasu, bo zostało mi następne 300 stronic. Myślę, że zrobię sobie odskocznię do innej pozycji, a potem zdecyduje,  wracam do niej czy nie. Nie chcę tak od razu odrzucac ją, bo temat jest ciekawy - odnalezienie samej siebie w tym świecie, tylko styl pisania... Może tłumaczenie jest temu winne?...



Jeszcze mam kilka tytułów, które udało mi się przeczytać od tamtego ostatniego postu o Haruki Muraki, których króciutkie opisy znajdziecie na facebooku: Moje czytanki - pogadanki, Ennis. A kto nie ma fb, podaję listę:
  • Wera Gorczyńska - Dlaczego nie poczekałaś (bardzo spodobała mi się)(córka czyta pamiętnik swojej mamy, ale dopiero po jej śmierci)
  • Katherine Stone - Blizniaczka (króciutka, szybka akcja, szybko się czyta)
  • Grażyna Plebanek - Nielegalne związki (o miłości i zdradzie mężczyzny, męża i ojca dwójki dzieci)
  • Philippe Grimbert - Tajemnica (bardzo przypadła mi do gustu, szkoda, że króciutka, bo napisana w bardzo ciekawy sposób. Autor książki -  psychoterapeuta)
  • Nancy Woodruff - Romans mojej żony (zdrada kobiety, żony i matki trójki dzieci, niestety z bardzo smutnym zakończeniem )
  • Gaynor Arnold - Dziewczyna w błękitnej sukience (książka oparta na biografii Karola Dickensa, tylko oparta, nie jest bowiem biografią. Gruba i o powolnej akcji)
  • Katarzyna Michalak - Mistrz (szybka, lekka, daleka od rzeczywistości)
  • Izabela Sowa – Azyl (lekka, szybka akcja, ale temat poważny, o podjęciu prawidłowej decyzji podczas krytycznych chwil w życiu)
  • Haruki Murakami – Sputnik Sweetheart (mistyka i realnośc, głęboki świat uczuć)  Zanotowałam sobie urywek z książki:
      • „Dlaczego ludzie muszą być tak samotni? Jaki to ma sens? Na tym świecie żyją miliony ludzi; każdy z nich tęskni, szuka spełnienia u innych, a jednak się izoluje. Dlaczego? Czy Ziemia powstała tylko po to, by pielęgnować ludzką samotność?”

Pozdrawiam
Agneta
 


P.S. Już za kilka dni post o tym, dlaczego lubię czerwiec, a także podzielę się wzorkami o truskawkach :)

27 maja 2015

Krzyżyki na drewnie i mam breloczek

Taka mała odskocznia od haftu tradycyjnego. A zaczęło się wszystko od szufladkowania moich gazetek hafciarskich, o którym już pisałam w moim poprzednim poście.


Myślę, że muszę skombinować jakąś drewnianą listewkę z drugiej strony, bo to wiadomo, lewa strona haftu nie wygląda tak atrakcyjnie, a breloczek ma służyć do użytku codziennego i spełniać nie tylko swoją rolę, ale też wyglądać ślicznie z obu stron.


Właśnie podczas porządków natrafiłam na gazetkę z dodatkiem, oto takim:


I chociaż były gazetki z bardziej ślicznymi wzorami, ale zaintrygował mnie ten kawaleczek drewna, zachciało mi się spróbować coś odmiennego niż krzyżyki na płótnie.

Tak oto wygląda okładka gazetki:


Podczas haftu postanowiłam, że przy okazji wyhaftuje jeszcze dwa wzorki, bo wiecie, jeżeli ją teraz odłożę, to bardzo watpię, że kiedykolwiek znowóż do niej wrócę. I wiecie co? Mam myśl, żeby zorganizować zgadywankę: "Jakie są dwa następne wzory, które będę haftowała?". Tymbardziej, że zbliżają się urodziny bloga :)

Pozdrawiam
Agneta

23 maja 2015

Pamiętacie swoją pierwszą gazetkę?

 Własnie, czy pamietacie swoją pierwszą gazetkę o krzyżyku, robieniu kartek bądz jakąkolwiek inną gazetkę? Taką, na widok której macie wiele przyjemnych wspomnień?
To są moje dwie pierwsze gazetki robótkowe kupione tu w Irlandii. Mam do nich spory sentyment.


Każda kartka przewertowana ze sto razy, każdy schemat znajomy aż do bólu. Od wertowania nawet mi się zaczęły rozpadać, aż musiałam użyć taśmy. Też tak macie?


Z tej pierwszej gazetki upodobałam sobie wzór z brązowymi misiami. Tak mi wpadł w oko, że wkrótce zamówiłam kremową Luganę 22ct, i nicie w odpowiednim kolorze, i zabrałam się do haftowania. Pamiątam te pierwsze uczucie haftowania na Luganie, zmaganie się, żeby nie narobić błędów (jest bardziej miękka niż aida i krzyżyki się robi przez dwie nicie). Tyle, że nie chciałam zawieszki, tak jak mają w gazetce, i postanowiłam, że podusia będzie bardziej przydatna. Przez długi czas hafcik czekał na oprawę, aż został użyty. Były wielkie zmagania z uszyciem (nie jestem krawcową), ale to już inny temat. Od niedawna podusia zajmuje koronowe miejsce w fotelu w dziecięcym pokoiku.


To jest spis treści drugiej gazetki, która jest mi tak samo bliska, ponieważ ma w sobie ciut więcej wzorków w moim klimacie niż ta pierwsza, chociaż przyznam, że dotychczas nie wyhaftowałam ani jednego z nich. 

 

Pamiętam jak nie mogłam oderwać oczu od tego obrazu, ale w tamte czasy wyglądał mi zbyt trudny (5 lat temu), żeby się zabrać do niego, pewnie straszyła mnie liczba konturów.


W tym obrazie na tyle się zakochałam, że zamówiłam aidę w niebieskie kropki z nadzieją, że pewnego dnia podołam go. Pewnego dnia. Kanwa dotychczas czeka. Pamiętam, że powalała mnie liczba kolorów w schemacie, z tego powodu ociągałam się z kupnem nici. Pewnie gdybym wtedy kupiła nicie, może już miałabym obrazek gotowy, kto wie...  Rzuciłam okiem, wzorek nie należy do najłatwiejszych, ale teraz już mnie tak nie straszy jak wtedy. 


Lew wydawał mi się ponad moje siły, a teraz przyjrzałam się, że schemat nie jest najtrudniejszy. To znaczy, że teraz jestem bardziej zaawansowana hafciarką niż 5 lat temu.


Pamiętam, że podobała mi się ta podusia, tyle że kolory nie pasowałyby mi do tymczasowego wystroju wnętrza, więc nie znalazła się na początku listy do wyhaftowania.


Te miłe wspomnienia zawdzięczam pewnej bardzo miłej osobie, która poprosiła mnie o wzory samplerów, i z tego powodu zaczęłam przeglądać wszystkie swoje gazetki hafciarskie. Natknęłam się na sporo fajnych, ciekawych wzorów, o których istnieniu zapomniałam. Doszłam do wniosku, że muszę powyciągać je z szafy i zacząć haftować, bo w tych starszych gazetkach są ciekawsze schematy niż w tych nowych. Ostatnio bardzo rzadko kupiłam którąś gazetkę do haftu, bo po prostu nie znachodzę tam nic wartościowego dla siebie, smutne. Miałam też okazję posegregować je wszystkie według nazw. 
Pierwsze kroki w korzystaniu ze starszych gazetek już postawione i pokażę je w następnych postach. 

Pozdrawiam
Agneta

13 maja 2015

Kołderka z okazji narodzin dzidziusia.

Przede wszystkim chcę podziękować ukochanej Ewie (Ewa posiada dwa blogi: Swiat Amalii i Ewa z Lipowej) za tak śliczny prezent, ręcznie robioną kołderkę.


Jak się domyślacie, otrzymaliśmy ją nie z byle okazji, a z okazji narodzin czwartego dzidziusia. Tak, tak, czwartego synka, nie oslyszeliści się, jestem szczęśliwą i dumną mamą czterech synów.
Powiecie: "Różowa?". A czemu by nie?. Tak naprawdę do ostatniej chwili myślałam, że tym razem będziemy mieli córeczkę, stąd też różowa kołderka. Ale powiem, że sporo korzystaliśmy i korzystamy (teraz trochę mniej, bo jest cieplej) przeważnie, że dzidzia się urodziła w grudniu,więc ciepła kolderka jak znalazł, a jeszcze ręcznej roboty (wstyd, ale sama nie dałam rady udziergać). A różówy kolor dla chłopczyka to ostatnio bardzo trendi! Już od kilku lat trwa szał na różowe koszule, krawaty, swetry dla mężczyzn jak też dla maluchów. I powiem w tajemnicy, że nasz trendi maluszek już za parę dni będzie miał 5 miesięcy, ach jak ten czas szybko leci... No i jest bardzo wymagający, nie puszcza mamę samą ani krok przez próg, ostatnio wszystkie przechadzki na miasto robię tylko wyłącznie z nim. Ostatnio poszłam na szybki spacer o parku i musiałam zawrócić, bo najmłodszy potrzebuje mamę. Dzisiaj własnie mam zebranie w szkole najstarszego synka i już wiem, że będzie robił tacie awantury i nie wiadomo czy da się nakarmić chociażby bananem. Dodam, że nie jest karmiony mlekiem butelkowym, ani kropli, więc to robi go bardziej przywiązanym do mnie. Ale już powolutku zaczynam wygospadarować czas też dla siebie. Ten post jest dowodem :) Większośc się wybiera na wakacje, a ja na bloga :) :) : )
Pozdrowionka