22 lipca 2014

Ślubna metryczka rusza z miejsca

Pamiętacie pytałam się o wzorek metryczki. Otóż tylko jedna osóbka, Mysia, przysłała mi dwa bardzo ładne wzorki metryczek. Szkoda tylko, że ze mnie gapa i zobaczyłam je po tym jak już się zdecydowałam na ten wzorek:


A znalazłam go u siebie w Rico Design gazetce. Kopałam się w kanwach i natknęłam się na nią. Najpierw nie byłam przekonana co do wzorku, ale póżniej jakoś przypadł mi do serca. Chociaż początek haftowania szedł mi jak po grudzie, aż tu w niedzielę usiadłam i odwaliłam dobry kawał. Aha przedtem miałam dylemat kanwa czy płótno evenweave. Zdecydowałam się na kanwę, żeby móc haftować bez tamborka (nie lubię go) i w końcu mieć robótkę sztywną. Tymbardziej, że styl wzorku pasuje do kanwy.


Chociaż to tylko 1/4 serduszka, ale już coś. Nadpis z imionami i datą będzie u dołu serduszka. 
Niestety do haftowania jak i do czytania nie zasiadam  codziennie, moja duża rodzinka nie pozwala mi na to :). Haftuję najczęściej po południu, jeżeli nie mam nic pilnego, a czytam wieczoremi przed snem, jeżeli dzieciaki nie rozrabiają za mocno. 

Teraz trochę o czytaniu. 
Ostatnio przeczytałam dwa wydania kieszonkowe, raczej powiedziałabym jedne i półtora. 

Pierwsza książka to:


Czyta ją się szybko, mile. Przeczytałam w kilka wieczorów, chociaż czasami miałam nie całe 20 min. Nie powiem, że mocno poruszyła mnie, ale może być. W końcu nie jest najgorsza. Osobom lubiącym coś krótkiego, łatwego - polecam.

Nastepną pozycję niestety odłożyłam w połowie. Niestety, bo,  po pierwsze,  nie lubię odkładać książek, takie uczucie jakby coś się robiło i nie skończyło do końca. Po drugie żal mi czasu, który straciłam na tą książkę i mam do niej mieszanie uczucia: 


Bardzo atrakcyjny tytuł książki, ale sama książka nie przekonała mnie. Opowiada o kobiecie, która była pozostawiona przez kochającego męża 7lat temu z małą, trzech letnią córeczką. Książka zaczyna się ukazaniem codziennego życia jej i dorastającej córki, a pózniej w akcję wchodzi zjawiający się nieskąd mąż i ojciec dziewczynki. Ale jak dla mnie ta książka wydała sie bez uczuciowa. Być może aktorka póbowała poruszyć dość ważny temat relacji rodziców i dzieci w tak trudnej, skomplikowanej sytuacji, ale ja poczułam, że brak mi serca w tym całym opowiadaniu i znudziłam się. Więc oddałam ją z powrotem (kolezanka pożyczyła mi je). 

Natomiast zerknęłam do książki Zafona "Cień Wiatru" i już omal się nie popłakałam,a przeczytałam dopiero kartkę. Na razie nie wiem czy następna lektura będzie Zafona czy inna, ale powiodło mi się, że odnalazłam dziewczynę, która sprzedaje swoje przeczytane książki. Wspomnę, że mieszkam w Irlandii i nie jest tak tanio i łatwo o polską lekturę. 

Na dzisiaj to już wszystko. Dzisiaj nie haftowałam po południu, bo udałam się na miasto po nicie (mam plan uszycia okładki z haftowanym obrazkiem) i wieczorem nic nie czytałam, bo jak widzicie pisałam post :)

Zobaczymy co mnie czeka jutro :)


07 lipca 2014

Różyczki skończone ...

ale nie obramowane


Wspominałam już, że miałam utknięcie na bacstitchach, a tu w sobote moi mężczyzni poszli na popołudniową drzemkę i nie chciałam walić garnkami, więc usiadłam sobie w swoim foteliku, i raz dwa, i skończone. Powiem, że wcale nie zajęło mi to dużo czasu. Teraz mam w planach zakup białej ramki w wywijaski i obramowanie. Zobaczymy jak to będzie wyglądać.

A dzisiaj zasiadłam do ślubnej metryczki. Co prawda nie postawiłam ani jednego krzyżyka, ale odkroiłam potrzebny kawał kanwy, zabiezpieczyłam brzegi i sprawdziłam zasoby posiadających mulinek. Do wyhaftowania obrazku potrzeba mi 10 kolorków, a posiadam tylko 3. Więc już jutro udam się do lokalnej pasmanterii. Chociaż online można kupić dwa razy taniej, ale pomyślałam, że tym razem kupię na miejscu. A jeszcze mi mazak zmywalny gdzieś się zapodział, ale pamiętam , że już był prawie na skończeniu i znowóż u nas w miasteczku takiego nie ma, tylko ołówek krawiecki zmywalny. Trudno.... Mam nadzieję szybko ujrzycie moje pierwsze postępy. 

Tu jeszcze się podzielę moimi konserwami. 


Osobiście nie przepadam za konserwami, może mi nie być. Mój mężulek lubi je i to dla niego robiłam i jeszcze mam spore plany na te lato. Zapytacie czemu nie mogę kupić? Mogę, ale wlaśnie te swoje domowe robione przypominają mi prawdziwy urok domu, rodziny. Mam cichą nadzieję, że te domowe lepiej smakują. Niestety warzywa nie są z ogródka, a nabyte w markecie. Właśnie mieliśmy super promocję na paprykę, a teraz na pomidory. Więc w szybkim czasie konserwowane pomidory.

A w niedzielę mieliśmy ciasto z białą czekolada i jagodami (wiśniami).


Jeszcze nawet ciut zostało :). Tu właśnie znika mój czas: rodzina i dom. 

Chciałam się jeszcze podzielić niespodzianką jaką otrzymałam od Ewy (świat amalii) w dniu swoich urodzin. Ewa zawsze o mnie pamięta i przysyła to co lubię - gazetki :)


Dziękuję, Ci bardzo kochana !



Także zaczęłam powracać do czytania. O tyle, że ten powrót był niezbyt udany. Zaczęłam czytać właśnie tą książkę i przebrnęłam zaledwie przez 100 str z 300 ilość i oddałam ją spowrotem. Jakoś mi nie poszło, czy to zamało akcji czy coś, Jakaś taka pasywna.. Może żle zrobiłam, że zrezygnowałam, może wartało poczytać dalej. Trudno...

Macie jakieś fajne propozycje lektury realistycznej, może nawet z nutką filosoficzną? Albo po prostu coś fajnego, poznawczego?