Pamiętacie pytałam się o wzorek metryczki. Otóż tylko jedna osóbka, Mysia, przysłała mi dwa bardzo ładne wzorki metryczek. Szkoda tylko, że ze mnie gapa i zobaczyłam je po tym jak już się zdecydowałam na ten wzorek:
A znalazłam go u siebie w Rico Design gazetce. Kopałam się w kanwach i natknęłam się na nią. Najpierw nie byłam przekonana co do wzorku, ale póżniej jakoś przypadł mi do serca. Chociaż początek haftowania szedł mi jak po grudzie, aż tu w niedzielę usiadłam i odwaliłam dobry kawał. Aha przedtem miałam dylemat kanwa czy płótno evenweave. Zdecydowałam się na kanwę, żeby móc haftować bez tamborka (nie lubię go) i w końcu mieć robótkę sztywną. Tymbardziej, że styl wzorku pasuje do kanwy.
Chociaż to tylko 1/4 serduszka, ale już coś. Nadpis z imionami i datą będzie u dołu serduszka.
Niestety do haftowania jak i do czytania nie zasiadam codziennie, moja duża rodzinka nie pozwala mi na to :). Haftuję najczęściej po południu, jeżeli nie mam nic pilnego, a czytam wieczoremi przed snem, jeżeli dzieciaki nie rozrabiają za mocno.
Teraz trochę o czytaniu.
Ostatnio przeczytałam dwa wydania kieszonkowe, raczej powiedziałabym jedne i półtora.
Pierwsza książka to:
Czyta ją się szybko, mile. Przeczytałam w kilka wieczorów, chociaż czasami miałam nie całe 20 min. Nie powiem, że mocno poruszyła mnie, ale może być. W końcu nie jest najgorsza. Osobom lubiącym coś krótkiego, łatwego - polecam.
Nastepną pozycję niestety odłożyłam w połowie. Niestety, bo, po pierwsze, nie lubię odkładać książek, takie uczucie jakby coś się robiło i nie skończyło do końca. Po drugie żal mi czasu, który straciłam na tą książkę i mam do niej mieszanie uczucia:
Bardzo atrakcyjny tytuł książki, ale sama książka nie przekonała mnie. Opowiada o kobiecie, która była pozostawiona przez kochającego męża 7lat temu z małą, trzech letnią córeczką. Książka zaczyna się ukazaniem codziennego życia jej i dorastającej córki, a pózniej w akcję wchodzi zjawiający się nieskąd mąż i ojciec dziewczynki. Ale jak dla mnie ta książka wydała sie bez uczuciowa. Być może aktorka póbowała poruszyć dość ważny temat relacji rodziców i dzieci w tak trudnej, skomplikowanej sytuacji, ale ja poczułam, że brak mi serca w tym całym opowiadaniu i znudziłam się. Więc oddałam ją z powrotem (kolezanka pożyczyła mi je).
Natomiast zerknęłam do książki Zafona "Cień Wiatru" i już omal się nie popłakałam,a przeczytałam dopiero kartkę. Na razie nie wiem czy następna lektura będzie Zafona czy inna, ale powiodło mi się, że odnalazłam dziewczynę, która sprzedaje swoje przeczytane książki. Wspomnę, że mieszkam w Irlandii i nie jest tak tanio i łatwo o polską lekturę.
Na dzisiaj to już wszystko. Dzisiaj nie haftowałam po południu, bo udałam się na miasto po nicie (mam plan uszycia okładki z haftowanym obrazkiem) i wieczorem nic nie czytałam, bo jak widzicie pisałam post :)
Zobaczymy co mnie czeka jutro :)