To jest właśnie fartuszek ze wzorkiem z Sal'u Truskawka. Dopiero teraz usiadłam do maszyny i przymocowałam truskawki do fartuszka, chociaż sporo już czekali na mnie i fartuszek i truskaweczki na kanwie. Oboje sobie obok siebie leżeli i czekali w komodzie, aż gospodyni znajdzie wolną chwilkę i natchnienie do maszyny, która już ponad dwa miesiące mieszka u nas....
Fartuszek jest mi za duży, zapina mi się na biodrach, a nie w pasie i taki długi - poniżej kolan. Już w szybkim czasie powędruje jako prezent dla osoby o większych wymiarach. Chociaż nie jestem drobna, bo całe 172cm.
Byłam zdziwiona rozmiarem fartuszka, ale to jeden jedyny w kolorach soczystej czerwieni, który udało mi się znalezć w naszym miasteczku. Obleciałam wszystkie możliwe sklepiki.
A tutaj z bliska dwie wesołe Truskawki i jak widzicie moje pierwsze zmagania z maszyną do szycia.
Ściegi krzywe:( Trudno, nie mam praktyki. Kiepska ze mnie krawcowa ....
A to i sama maszyna do szycia. Nie jest to jakiś znany brand. Była to moja własna decyzja, że na pierwszy czas dobra będzie i taka, bo niewiadomo jak dużo będę szyła i jak mi to pójdzie. (Jak mi ścieg nie równy, ręce drżą to i żadna Singer, Brother czy Jarome nie pomoże) A może nawet ten mało znany brand sprawdzi się. Czas pokaże...
No, a narazie jest to miłe wspomnienie, bo mąż ją sam pojechał, kupił i przywiózł, właśnie w dwa dni po moich urodzinach. Czyli taki urodzinowy prezent.
Kupiłam także dwie książki pomocniczki. Niezłe są.
I słoiczek Tusalowy. Przypomniałam sobie, że już jest czas zastanowić się nad małym upominkiem dla zwyciężczyni tej zabawy i wysłać do organizatorki:.
Słoiczek ostatnio stoi na komodzie w kuchni, bo właśnie w kuchni zasiadam najczęściej za robótki i tak mi tam ładnie pasuje nastrojowo:).
To tyle na dzisiaj zdjęć.
Ostatnio sporo czasu spędziłam nad upomineczkami dla Wioli w ramach zabawy wędrującej książki, a także dla mojej pary Leokadii na wymianke w morskich klimatach.
Jak to często bywa, byłam ambitna i planowałam zrobić w ciągu jednego tygodnia, a jednak zajęło mi to o wiele więcej czasu. Ale nie żalę się, bo nie poddałam się i zrobiłam wszystko co miałam zaplanowane do zrobienia. Więc owoce pracy ukarzą się trochę pózniej, bo ma to być niespodzianka :)
A teraz czas powracać do innych, takich zabowiązań jak : RR.....
Coś chodzi mi po głowie myśl zorganizowania Sal'u jesiennego. Nie mogę zdecydować, którego projektanta wybrać. Czy włoskiego Renato Parolin czy francuską Marie-Therese Saint-Aubin.
Macie jakieś zdanie na ten temat?
Miłego Dnia i dziękuję za poświęcony czas na komentarze !