Czy to był kiermasz?
Nie jestem pewna, czy mogę nazwać to kiermaszem,
bo to raczej przypominało imprezę szkolną.
Działo się w szkółce w malutkim miasteczku.
Niby było sporo straganów,
niby było sporo odwiedzających,
ale raczej przypominało imprezę
niżeli kiermasz.
Wiekszość ludzi przybyło zobaczyć
co się dzieje w szkole ich uczniów
i zjeść burgera na zewnątrz z gorącą kawą w ręku :)
Nie powiem, sama spróbowałam hinduskiej Samosy :)
(smakowało mi, po zakończeniu chciałam dokupić, ale już nic nie zostało :( )
A tak wyglądał mój stolik.
Stragany z rękodziełem były rozmieszczone w klasach,
natomiast większość straganów z jedzeniem na zewnątrz,
chociaż sporo słodyczy, takich jak ciasta, ciasteczka, czekolada i hindus z samosą,
byli w środku, w sali.
Sporo było biżuterii, to fakt.
Z kartkami byłam tylko ja sama.
Jutro mam następny kiermasz,
też w szkole, ale już w mieście gdzie mieszkam.
Zobaczę jak mi tam pójdzie.
Najważniejsze, że muszę jakoś porozkładać moje kartki ładniej,
bo tu coś mi nie pasuje, taki jakiś mam bałagan.
Więc wkrótce będą relacje z następnego kiermaszu.
Pozdrawiam,
Agneta