15 lutego 2019

Domek nr 1


Witajcie!

Tak oto wygląda mój pierwszy wyhaftowany domek z serii domków "4 pory roku", a raczej drugi w kolejności według wzorku, bo ten zielony to jest lato. Ale zaczęłam od lata. bo łatwiej mi było haftować ze środka kanwy i te zielono-różowe kolorki bardziej mi się kojarzą z wiosną niż latem.
Wzór jest bardzo łatwy, haftowało się go dość szybko. Na razie, pomimo jaskrawych kolorków,wygląda  trochę płasko, bo brakuje mu ściegów konturowych, a jest ich tu sporo, ale po dodaniu konturu napewno nabierze więcej życia. Haft zaczęłam 1 lutego, a skończyłam 12 lutego, z tego 1-2 dni prawie nie haftowałam albo bardzo mało, a pozostałe 10 dni spędziłam sporo godzin. Więc nie myślcie, że skoro wzó łatwy, to powstał w jeden wieczór. Przecież to tyle krzyżyków trzeba było postawić. Czasami nawet się nudziłam, ale bardzo rzadko, bo ciągle lubię sprawdzać czy nigdzie napewno nie popełniłam błędu - nie przepadam za pruciem.





Dane techniczne:
Zweigart płótno Linda 27 ct w kolorze białym,
nicie: DMC i Anchor

Tak, tak, mieszanka kolorów firmy DMC i Anchor. Dobierałam kolory sama za pomocą katalogu Dmc, więc wszystkie odcienie są skrupulatnie dobrane. Początkowo chciałam haftować tylko nićmi Anchor, bo na przykład: kolor zielony do zielonego domku i żółty do żółtego miałam u siebie w zasobach i to po kilka pasemek, a takich samych odcieni DMC nie miałam żadnego. Bardzo się ucieszyłam, gdyż pomyślałam, że po co mam kupować DMC, kiedy mogę wykorzystać to co mam i tymbardziej dziwnym trafem miałam po kilka pasemek. Ale nie trwało to długo, ta moja uciecha skończyła się dość szybko - gdy zaczęłam dobierać inne kolorki Anchor i porównywać je z DMC. Kilka zalecanych odcieni Anchor sporo różniło się od tych zalecanych DMC, więc w tym wypadku zostawałam przy DMC. Ale miałam też sytuację, gdy Anchor odcień sporo różnił się od Dmc, a Dmc danego numerku nie miałam, i pan w sklepie też nie, bo on ma część DMC i część Anchor. Nie pozostawało mi co innego jak nabyć Anchor odpowiedni odcień według swego uznania. Takie mieszane dobieranie nici kosztowało mi sporo zachodu, biorąc pod uwagę, że nicie mam w kilku torbach i po kilka pasemek z projektami w toku, a i tak musiałam kilka razy skoczyć do sklepu. Myślałam, że nie dam rady, ale uporałam się.


Co do płótna, powiem szczerze, że najpierw krzyżyki na tym płótnie wydawały mi się zbyt duże, poprzenio haftowałam metryczkę na kanwie 16ct i trochę dziwnie się z tym czułam, ale nie najgorzej powodziło mi się, więc zostałam przy swoim wyborze. Raczej wybór nie był mój, Linda była zalecana przez projektanta, a ja właśnie posiadałam ją. Jedyne to, że musiałam je naciągnąć na ramę bądź tamborek, bo Linda jest dość miękka, a chciałam, żeby krzyżyki były idealne, bo wiecie, pracy tu będzię sporo.

W marcu planuję wyhaftować jeszcze jeden domek, ten piewrszy - żółty. I dopiero w kwietniu - maju wyhaftować konturki. W kwietniu moi chłopacy będą mieli dwa tygodnie wakacji, więc nie wiem jak tam będzie z krzyżykami, z tego też powodu planuję backstitche na kwiecień.

To tyle o domku. Przez ostatnie dwa dni probuję złożyć zamówienie i po dostawie nareszcie zabrać się za mój biały mak, a także mieć wszystkie dodatki do metryczki, ale jak na razie suma rzeczy w koszyku przekracza moje możliwości, i utknęłam. A utknęłąm też z tego powodu, że nie mogę zdecydować się co do tla do mego  nowego projektu i nie wiem czy to dobry pomysł kupować kilka odcieni na raz, żeby zdecydować się na ten jeden, a pozostałe do schowka. Och jak ja nie lubię zakupów online...


3 komentarze:

  1. Uroczy domek-) ja uwielbiam zakupy online. Robi sie je zbyt prosto i szybko wydaje kase-( pozdr.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) ja nie do końca lubię zakupy online, bo nie jestem pewna odcieni płótna, które w rzeczywistości mogą się różnić od tych wyświetlanych na ekranie. Plius zawsze schodzi mi więcej czasu niż planuję, a do tego ostatnio miałam przygodę, że spędziłam kilka godz na zbieraniu rzeczy do koszyka i zostawiłam to na drugi dzień do sprawdzenia czy na pewno wszystko mam w tym koszyku, czy nie opuściłam żaden drobiazg i.... I następnego dnia wszystko znikło, chociaż składałam zamówienie zalogowana na stronie i musiałam wszystko zacząć od początku. No a z kasą, tak, można się skusić i wydać o wiele więcej niż się planowało przed zakupami. Z tego powodu najlepiej wyznaczać sobie granice. Osobiście obliczam ile pieniędzy będę potrzebowała na rzeczy zbędne, z powodu których robię te zakupy, np ostatnio to było szare płótno w dwóch odcieniach do Salu z kotkami, brakujące numerki DMC dla kilku projektów, brakujące nicie Kreinik, koraliki MIll Hills, dodaję też koszty przesyłki i wtedy wyznaczam sumę, którą mogę wydać na zachcianki. Tym razem po podsumowaniu już wyszła mi niezła sumka razem z dostawą i na zachcianki zostało mi bardzo mało :) Więc dokupiłam sobie same drobiazgi : dwa tanie tamborki i różnego rodzaju igiełki (chociaż nie do końca to są zachcianki, a raczej rzeczy niezbędne)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. * "Rzeczy niezbędne"

      Usuń

May thanks for all comments!!!