Miesiąc Lipiec już dobiega końca, a ju tu ze skojarzeniami o lipcu :). Przyznam, że niesamowicie szybko mi zleciał. Z trudem przyznaję, że został nam sierpień i lato minęło.
Tegoroczne lato w Irlandii nie jest najlepsze, niestety, przeważnie jest mokro i wietrznie, słonko gości u nas, ale deszcz przeważa. Starszacy ganiają na rowerach tu przy domu, a jak zaczyna padać zmykają do środka, i tak codziennie, więc lato mija monotonnie, i dla mnie, i dla dzieci. W czerwcu mieliśmy świeto, robiliśmy imprezkę dla dzieci, a w lipcu cisza. Z tego powodu zaplanowałam kilka wypadów z dziećmi w sierpniu, a mianowicie wypad na plac zabaw pod zamknietym dachem i jazda pociągiem, bo moi widzieli pociągi tylko w bajce, a sami poprosili mnie o to, więc trza dzieciom zafundować :) I rozważam też zrobienie mini imprezki przed szkołą, bo starszak zaczyna szkołę, więc może jakiś tort w postaci książki upiec. Hen odeszłam od tematu...
Skoro już post o skojarzeniu, to przyznam, że lipiec kojarzy mi się ..... z wiśniami. Nie wiem dlaczego, nie pytajcie. Chociaż ten miesiąc jest zazwyczaj słoneczny, a mnie się kojarzy z soczystą, ciemną czerwienią wiśni, czereśni, i tych soczystych ciemno-zielonych liściach, i tyle. Teraz znacie moją tajemnicę lipcową
Powiem trochę o robótkach. Na początku lipca miałam zapał na wyhaftowanie jakiegokolwiek motywu wiśni czy czereśni z powodu lipca, ale zapał przygasł jak spojrzalam w torbę i pudełko z ufokami. Czar wiśniowy nagle prysł. Ciut pózniej zdecydowałam, że skoro dla haftu krzyżykowego nie mam sporo czasu, mogę zabrać się za maszynkę, więc można coś uszyć. Poszłam do szafy, przejrzałam wszystkie moje szmatki. Coś nie coś wyłapałam. A mianowicie wiśniowy skrawej materiału i sporo materiału zapisałam w kolejce: "plany szyciowe", które ujawnię za kilka dni.
Oto mój wychwalany skrawej materiału z wisieńkami:
Tegoroczne lato w Irlandii nie jest najlepsze, niestety, przeważnie jest mokro i wietrznie, słonko gości u nas, ale deszcz przeważa. Starszacy ganiają na rowerach tu przy domu, a jak zaczyna padać zmykają do środka, i tak codziennie, więc lato mija monotonnie, i dla mnie, i dla dzieci. W czerwcu mieliśmy świeto, robiliśmy imprezkę dla dzieci, a w lipcu cisza. Z tego powodu zaplanowałam kilka wypadów z dziećmi w sierpniu, a mianowicie wypad na plac zabaw pod zamknietym dachem i jazda pociągiem, bo moi widzieli pociągi tylko w bajce, a sami poprosili mnie o to, więc trza dzieciom zafundować :) I rozważam też zrobienie mini imprezki przed szkołą, bo starszak zaczyna szkołę, więc może jakiś tort w postaci książki upiec. Hen odeszłam od tematu...
Skoro już post o skojarzeniu, to przyznam, że lipiec kojarzy mi się ..... z wiśniami. Nie wiem dlaczego, nie pytajcie. Chociaż ten miesiąc jest zazwyczaj słoneczny, a mnie się kojarzy z soczystą, ciemną czerwienią wiśni, czereśni, i tych soczystych ciemno-zielonych liściach, i tyle. Teraz znacie moją tajemnicę lipcową
Powiem trochę o robótkach. Na początku lipca miałam zapał na wyhaftowanie jakiegokolwiek motywu wiśni czy czereśni z powodu lipca, ale zapał przygasł jak spojrzalam w torbę i pudełko z ufokami. Czar wiśniowy nagle prysł. Ciut pózniej zdecydowałam, że skoro dla haftu krzyżykowego nie mam sporo czasu, mogę zabrać się za maszynkę, więc można coś uszyć. Poszłam do szafy, przejrzałam wszystkie moje szmatki. Coś nie coś wyłapałam. A mianowicie wiśniowy skrawej materiału i sporo materiału zapisałam w kolejce: "plany szyciowe", które ujawnię za kilka dni.
Oto mój wychwalany skrawej materiału z wisieńkami:
W ten sam wieczór powstały szkice:
Zastanawiałam się nad dwoma rodzajami obrusu, kwadratowego i prostokatnego. Ale, że my mamy stół prostokątny, więc zdecydowałam się na drugi wariant.
Trochę pózniej zrobiłam bardziej dokładny szkic obrusu patchworkowego:
Kolor mchu to właśnie kwadracik mego materiału, litera A i rysunek to aplikacja, wielkość każdego kwadratu około 25cm. I nie byłam pewna, czy chcę calą w kwadraciki, czy jednak pasmo w kolorze zielonym dookoła. Już bym slęczała nad aplikacjami, gdyby nie to, że nie posiadam zwykłej tkaniny w kolorze czerwonym, zielonym itp. Inymi słowami muszę to nabyć. Udałam się tu do sklepika u nas w miasteczku i znalazłam tam takie kolory tkanin tyle, że mieszanka bawełny, a ja chcę 100% bawełny. Ot i plany runęły, bo trzeba zamówic w necie. Wszystko ok, ale ostatnio koszty przesyłki poszły do góry, że n razy więcej płacisz za przesyłkę niż za skrawek materiału... Zamówienie dotychczas nie złożyłam. Gdyby ktoś znał jakiś dobry sklep to doradzcie, chodzi mi o sklep zagraniczny, nie polski.
Poszłam za tkaniną do aplikacji, a wróciłam z kłębkiem włóczki. Mają teraz w promocji, pół ceny- nie byłabym kobieta. Podoba mi się ten kolor, lubię go, tylko, że te falbankowe szale do mnie nie przemawiają. I co? Mam sięgać po druty?.... A tak szczerze, to głupie uczucie, gdy się nastawisz na coś, a tu przychodzisz i nie ma tego co szukałaś :(
Wiśniow, wiśniowo mi ....
Pozdrawiam serdecznie!
Oj tak lato mi się kojarzy z wiśniami i zapachem floksów, z zielonymi konikami polnymi jeszcze, u nas tez troszkę przeplatane to lato ale nie jest źle było nawet troszkę słoneczka i upałów choć i deszcz też był.
OdpowiedzUsuńTak, tak. Pamiętam zapach floksów. Mieliśmy pstre biało-różowe i różne odcienie fioletu. Odkryłam ich urok dopiero jak już podrosłam mijając je wieczorem :) Zawsze będą mi przypominać ciepłe letnie wieczory i babcię, bo to ona je tam zasadziła.
UsuńZapowiada się super :D
OdpowiedzUsuń