20 sierpnia 2012

Fartuszek Truskawkowy i Tusal i kogo bardziej lubicie?....



To jest właśnie fartuszek ze wzorkiem z Sal'u Truskawka. Dopiero teraz usiadłam do maszyny i przymocowałam truskawki do fartuszka, chociaż sporo już czekali na mnie i fartuszek i truskaweczki na kanwie. Oboje sobie obok siebie leżeli i czekali w komodzie, aż gospodyni znajdzie wolną chwilkę i natchnienie do maszyny, która już ponad dwa miesiące mieszka u nas....
Fartuszek jest mi za duży, zapina mi się na biodrach, a nie w pasie i taki długi - poniżej kolan. Już w szybkim czasie powędruje jako prezent dla osoby o większych wymiarach. Chociaż nie jestem drobna, bo całe 172cm.
Byłam zdziwiona rozmiarem fartuszka, ale to jeden jedyny w kolorach soczystej czerwieni, który udało mi się znalezć w naszym miasteczku. Obleciałam wszystkie możliwe sklepiki.
A tutaj z bliska dwie wesołe Truskawki  i jak widzicie moje pierwsze zmagania z maszyną do szycia. 
Ściegi krzywe:(   Trudno, nie mam praktyki.  Kiepska ze mnie krawcowa ....


A to i sama maszyna do szycia. Nie jest to jakiś znany brand. Była to moja własna decyzja, że na pierwszy czas dobra będzie i taka, bo niewiadomo jak dużo będę szyła i jak mi to pójdzie. (Jak mi ścieg nie równy, ręce drżą to i żadna Singer, Brother czy Jarome nie pomoże) A może nawet ten mało znany brand sprawdzi się. Czas pokaże... 
No, a narazie jest to miłe wspomnienie, bo mąż ją sam pojechał, kupił i przywiózł, właśnie w dwa dni po moich urodzinach. Czyli taki urodzinowy prezent.
Kupiłam także dwie książki pomocniczki. Niezłe są. 


I słoiczek Tusalowy. Przypomniałam sobie, że już jest czas zastanowić się nad małym upominkiem dla zwyciężczyni tej zabawy i wysłać do organizatorki:. 
Słoiczek ostatnio stoi na komodzie w kuchni, bo właśnie w kuchni zasiadam najczęściej za robótki i tak mi tam ładnie pasuje nastrojowo:).


To tyle na dzisiaj zdjęć. 

Ostatnio sporo czasu spędziłam nad upomineczkami dla Wioli w ramach zabawy wędrującej książki, a także dla mojej pary Leokadii na wymianke w morskich klimatach. 
Jak to często bywa, byłam ambitna i planowałam zrobić w ciągu jednego tygodnia, a jednak zajęło mi to o wiele więcej czasu. Ale nie żalę się, bo nie poddałam się i zrobiłam wszystko co miałam zaplanowane do zrobienia. Więc owoce pracy ukarzą się trochę pózniej, bo ma to być niespodzianka :)

A teraz czas powracać do innych, takich zabowiązań jak : RR.....

Coś chodzi mi po głowie myśl zorganizowania Sal'u jesiennego. Nie mogę zdecydować, którego projektanta wybrać. Czy włoskiego Renato Parolin czy francuską Marie-Therese Saint-Aubin. 
Macie jakieś zdanie na ten temat?

Miłego Dnia i dziękuję za poświęcony czas na komentarze !


7 komentarzy:

  1. If I understand right - You plan to have another SAL. Both designers are cute, but I'd vote for M.T. Saint-Aubin. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny fartuszek, mimo, że za duży to i tak na Tobie prezentuje sie doskonale :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fartuszek wygląda prześlicznie, a równe szycie przyjdzie razem z wprawą. Co do salu to ja z pewnością się zapisze, jednak te nazwy nic mi niestety nie mówią, jednak znając Ciebie będą to piękne obrazki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super kolor fartuszka!!!! i hafcik pasuje idealnie! jak dojdziesz do wprawy to zawsze maszynę możesz zmienić, ale wydaje mi się, że wtedy to i na takiej wszystko uszyjesz:) Parolina uwielbiam, ale panią Marie wyhaftowałabym chętniej :))) inaczej się nie wezmę za Jej wzory:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początek każda maszyna jest dobra, ja uczyłam się szyć na wiecznie zacinającym się Łuczniku. I się nauczyłam, dopiero później sprezentowałam sobie cudną Janome.

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    dopiero dzisiaj trafiłam na Twojego bloga (za sprawą "wędrującej książki"), ale już zostanę. Tworzysz piękne rzeczy. Chętnie wezmę udział w Twoim SAL-u, bo na pewno wzorek będzie wart wyhaftowania. A co do maszyny, to praktyka czyni mistrza - mam nadzieję (bo ja też raczkująca jestem).

    OdpowiedzUsuń

May thanks for all comments!!!