08 lutego 2019

Hafciarskie podsumowanie nr1 - styczeń


W styczniu wyhaftowałam pierwszy etap metryczki morskiej, która jest zgłoszona do zabawy "Nowy haft na Nowy Rok" i postawiłam kilka krzyżyków na mojej metryczce kuchennej, którą haftowałam kilka lat temu w ramach zabawy RR, ale nie została wtedy skończona.

Tak oto prezentuje się moja morska metryczka:



Początek tej pracy wypadł mi na 25 stycznia, czyli wzięłam do ręki kanwę, zrobiłam ściegi pomocnicze i postawiłam pierwsze krzyżyki. Pracowałam nad tą metryczką do 31 stycznia. Nie pamiętam dokładnie, czy każdego wieczoru zasiadałam do niej, ale dość często. Wogóle tak późno zabrałam się do haftu. bo czekałam na dostawę lampy. Potrzebowałam wysokiej lampy do salonu przy kanapie bądź fotelu, żeby mogłabym haftować wieczorami, bo niestety dniem przy oknie nie zawsze mam czas usiąść, a wieczorem z mężem oglądając film badź program można stawiać krzyżyki. Na ogół bardzo fajne rozwiązanie dla nas obydwu, bardzo się cieszę z zakupu. 

Tak ma wyglądać efekt końcowy metryczki:


Moja drukarka zbyt niebiesko wydrukowała obrazek i wzór, że nawet zaczęłam zastanawiać  czy nie pozmieniać mi turkusy na bardziej niebieskie odcienie, ale zrezygnowałam. Turkus w tematyce morskiej wygląda mi atrakcyjniej, tak trochę inaczej niż klasyczny niebiesko-czerwony, chociaż i ten klasyczny wariant bardzo uwielbiam. 

Największe moje zdziwienie było, gdy mój drugi najstarszy syn (mam 4 synów) zobaczył wzór i zamówił go sobie do pokoju na ścianę, a później każdego razu gdy zasiadałam za haft, podbiegał i sprawdzał ile już dałam rady wyhaftować. Musiałam wyjaśnić synkowi, że trochę to potrwa i, że haft planuje skończyć dopiero w czerwcu haftując częściami każdego miesiąca. Wiecie, jakie to fajne jest  uczucie, gdy dziecko chce pracę mamy dla siebie, że go interesuje co mama haftuje.

Na zabawę zgłosiłam kilka prac i chociaż ta metryczka jest pod numerem 3, ale zaczęłam od niej, bo miałam najmniejsze braki w kolorkach do tego wzorku. I tak trochę musiałam pokombinować, kolor DMC 3810 zamieniłam na ciut ciemniejszy DMC 3809. Na dzień dzisiejszy kończy mi się kolor DMC 321 i brakuje mi drugiego motka nr 3849, bo pierwszy już ku końcowi. Niestety zamówienie nie jest tak łatwo złożyć, bo w sklepie brakowało Mill Hill koralików w odcieniu kryształowym pod numerem 00161, które są mi potrzebne do tej metryczki i do obrazku z sarenką, więc czekałam. Dzisiaj otrzymałam odpowiedź, że koraliki w kolorze kryształu już są, więc w ciągu kilku dni muszę dokładnie sprawdzić brakujące mi materiały do moich projektów, a one są, uwierzcie. Oprócz koralików, metryczka potrzebuje nici Kreinik nr 085. Mam ten odcień, ale bardzo cieńkie i nie jestem pewna czy to dobry pomysł złożyć w kilka nici, bo to są jednak metalowe nicie i z nimi się pracuje inaczej. Maki miałam zamiar zacząć od środka, jest najtrudniejszy, ma dużo kolorków i koraliki w dwóch odcieniach, a dopiero później płatki, ale niestety brakuje mi dwóch odcieni DMC i koralików. Chyba będę  musiała wrócić do metryczki i zaczekać na dostawę nici. Na razie jestem w trakcie haftowania domku, obrazu nr 1, nićmi Anchor, których dobranie zajęło mi sporo zachodu, ale przynajmniej mogę je kupić tu na miejscu, u nas w miasteczku. Ale powiem szczerze, że gdyby nie książka DMC z odcieniami nici, to nie wiem na jakiej kombinacji kolorystycznej skończyłabym, ale o tym będzie w innym poście. Więc nie jest tak łatwo uzbierać potrzebny materiał w szybkim czasie, gdy w grę wchodzą nicie metalowe o specificznym kolorze, koraliki i zamiana nici. Chociaż teraz na samą myśl, że będę musiała złożyć zamówienie na różne brakujące drobiazgi z dostawą kosztującą mnie okołą 10 euro, czuję dreszczyk, bo co jak zapomnę jedną rzecz?...


Jeszcze jedną pracę, którą chciałam Wam pokazać, to metryczka kuchenna, którą haftowałam kilka lat temu. 


W styczniu udało mi się skończyć ten malutki obrazek w górnim lewym rogu, ten pierwszy. Brakowało mu szarych półkrzyżyków i konturówki, i od razu nabrał innego wyglądu. A także zaczęłam ostatni obrazek w dolnim prawym rogu i na tym przerwa. Miałam w planach skończyć go całkowicie, ale cieszę się, że i tak trochę do przodu. Teraz mi trudno powiedzieć, kiedy do niego wrócę, ale jak tak patrzę to myślę sobie -  tak mało mu brakuje ...


To tyle w tym poście o styczniu...
Cieplutko pozdrawiam i do następnego!



6 komentarzy:

  1. Jaka piękna ta morska metryczka, nie dziwię się, że synek zagląda przez ramię;) a ten kuchenny wzór to nie był jakiś sal, bo też go mam i chyba brakuje mi jednego obrazka z tego co pamiętam:) no nic, nie ważne, ważne, że kończysz sobie takie hafciki, miłego wyszywania:)pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, pominęłam info, że to nie Sal. a nawet RR było. Czyli na moim płótnie haftowały dziewczyny po kolei, a ja haftowałam dla innych dziewczyn w odpowiedniej kolejności - takie wędrujące kanwy. Dziękuję :) POzdrawiam :)

      Usuń
  2. Krzyżyk do krzyżyka i powstają cudne prace.

    OdpowiedzUsuń

May thanks for all comments!!!